Kolejnym etapem naszej podroży był rejon Sarapiqui, którego nazwa pochodzi od rzeki o tej samej nazwie. Sarapiqui jest kantonem leżącym w prowincji Heredia i słynie przede wszystkim z lasów deszczowych. Głównym miastem w tym rejonie jest Puerto Viejo, ale my zdecydowaliśmy się zatrzymać w okolicy La Virgen. Zdecydowaliśmy się wynająć pokój w Sarapigui Rainforest Lodge, hotelu zbudowanym w tzw. „ekologicznym stylu”. W okrągłych chatach znajdują się dość duże pokoje do wynajęcia. Chaty swoim stylem nawiązywać mają do kolumbijskich „palenque”, czyli okrągłych domów krytych strzechą, z pokojami na ich obrzeżach i dużym holem w centralnej jego części. Hotel zajmuje dość duży obszar, jest tutaj bardzo wygodna, otwarta na ogród restauracja, basen, ogromny teren do relaksu. 



Jednocześnie hotel ten leży na zapleczu Trimbiny, rezerwatu lasów deszczowych znanego z najdłuższych w Kostaryce mostów wiszących oraz długich tras do pieszych wędrówek. Zależało nam właśnie na posmakowaniu wędrówek w lasach deszczowych a Trimbina należy do bardzo rekomendowanych miejsc dla takich wędrówek. Rezerwat Trimbina prowadzi  także swój własny hotel a oba ośrodki niemal łączą się ze sobą i prowadzone są w podobnym stylu. Sarapigui Rainforest Lodge  współpracuje z lokalnymi przewodnikami i w recepcji hotelowej można wybierać w różnych rodzajach aktywności i wycieczek. Dla nas ważne było to, że hotel leży tak blisko Trimbiny i mogliśmy indywidualnie organizować wypady wgłąb tego Parku..

Trimbina to jeden z najbardziej znanych ośrodków ekologicznych w Kostaryce, który funkcjonuje jako z jednej strony centrum edukacyjne a z drugiej strony umożliwia kontrolowany dostęp do ogromnego obszaru lasów deszczowych dla tysięcy turystów. Wytyczono tutaj kilkanaście tras o rożnym stopniu trudności, zbudowano szereg mostów i przepraw umożliwiających wędrówki na znacznym obszarze Parku. Swoje powstanie zawdzięcza Trimbina prywatnej amerykańskiej fundacji ekologicznej z Milwaukee, która ponad 25 lat temu wykupiła ten teren i zainwestowała w jego ochronę.

Głównym celem tego projektu była ochrona naturalnych lasów deszczowych, ochrona wielu rzadkich, specyficznych dla tego rejonu gatunków roślin (np. northern olingo – Bassaricyon gabbi) oraz ochrona wielu gatunków ptaków, węzy, owadów i żab. Udało się przy tym pogodzić z jednej strony plany związane z ochroną przyrody a z drugiej strony umożliwiono wstęp na teren Parku turystom i wytyczono bezpieczne dla tejże przyrody trasy wędrówek. Większość Parku – 95% powierzchni - to ścisły rezerwat a trasy wędrówek umożliwiają dostęp do jedynie 5% całkowitej powierzchni Trimbiny.

Każdy dzień zaczynaliśmy od wędrówek po rezerwacie. Najdłuższy wiszący most ma tutaj ponad 250 metrów długości, rozwieszony jest ponad Sarapigui River i wędrówka po nim robi wrażenie. Trasy do wędrówek są dosyć łatwe jeśli chodzi o wysiłek, olbrzymi w sumie obszar pozwala na wędrówki bez natłoku turystów.








Na terenie rezerwatu zarejestrowano obecność około 140 gatunków ptaków. Pod względem fotograficznym nastawiliśmy się przede wszystkim  na fotografowanie kolibrów. Ale udało nam się także poobserwować i sfotografować kilka innych ciekawych gatunków, m.in. piłodzioba rdzawego (Rufous motmot). Osobną przyjemnością była oczywiście obserwacja tukanów - niesamowite ptaki, spotkanie z nimi zostaje w pamięci na długo. Zwłaszcza tukan tęczodzioby ze swoim kolorowym dziobem jest niesamowitym ptakiem.

Tukam tęczodzioby

Arasari obrożny
Piłodziób rdzawy
Tukan brązowodzioby


Udało nam się także obserwować z bliska iguany - czyli legwany zielone. Niesamowite jaszczurki osiągają wielkość ponad 1.5 metra długości. Udało nam się je spotkać codziennie, wygrzewające się na konarach drzew. Legwan zielony żywi się  liśćmi oraz pędami roślin, niemal całe życie spędza wśród konarów drzew. Efektowny grzebień biegnący przez cały tułów nadaje legwanowi groźnego wyglądu. Legwan zielony dobrze prosperuje jedynie w temperaturze pomiędzy 26-35 °C  wymaga bowiem odpowiedniej ilości promieniowania ultrafioletowego, w przeciwnym razie nie będzie w stanie wyprodukować niezbędnej ilości witaminy D niezbędnej do prawidłowego metabolizmu wapnia. Wygrzewanie się na słońcu jest więc bardzo charakterystyczne dla tego legwana. Znane są historie, gdy przy znacznym spadku temperatury na Florydzie, legwany wchodziły w stan hibernacji i spadały z drzew na ziemię - tzw. "deszcz legwanów". 




Udało nam się także zaliczyć spotkanie z hirarą amerykańską (Eira barbara). To duża, drapieżna łasica, bardzo płochliwa, przypomina kunę i jest bardzo szybka.

Hirara amerykańska





Wrażenie na nas zrobiło także obserwowanie mrówek parasolowatych - Leafcutter Ants. Mrówki te obcinają liście z drzew i krzewów i przenoszą je na swoim grzbiecie do gniazda. Przenoszone na grzbiecie liście przypominają parasol, stąd polska nazwa tego gatunku. Liście stanowią pożywkę dla specjalnego grzyba hodowanego w gnieździe. Mrówki te należą do dwóch gatunków - Atta i Acronymex - różniących się budową tułowia i ilością odnóży. Mrówki te budują swoje gniazda wysokie na kilkanaście metrów, ich społeczność ma bardzo złożoną strukturę i do każdej grupy osobników przynależą różne zadania. Królowe, założycielki kolonii, mają skrzydła, aby odlecieć i mogą założyć kolejną kolonię. Są one jedynymi płodnymi samicami w każdej kolonii. Ich jedynym zadaniem jest reprodukcja wspomagana przez małe, skrzydlate samce, które latają od kolonii do kolonii, aby pomóc królowym rozmnażać się. Reszta mrówek w kolonii to niepłodne samice, których zadaniem jest ochrona gniazda i opieka nad "grzybowym" gniazdem. Mrówki żołnierskie są największymi w kolonii i, jak sama nazwa wskazuje, są odpowiedzialne za ochronę innych mrówek przed drapieżnikami. W dalszej kolejności znajdują się robotnicy, którzy żerują i wycinają liście i przenoszą je z powrotem do kolonii. Tam przekazują liście najmniejszym mrówkom- tzw. minimal ants - które wykorzystują niewielki rozmiar do pracy w tunelach kolonijnych. Mrówki te odpowiadają za budowę konstrukcji gniazda, karmienie innych mrówek oraz  opiekę nad młodymi mrówkami.
Video poniżej pokazuje pracę tych mrówek.





W pobliżu Trimbiny znajduje się kilka prywatnych posiadłości, gdzie ich właściciele zbudowali miejsca do obserwacji ptaków. Warto odwiedzić niektóre z nich, zwłaszcza jeżeli chcemy poobserwować kolibry. 

Kilka kilometrów od Trimbiny znajduje się także Stacja Ekologiczna La Selva, która słynie z prowadzenia szeregu badań i obserwacji ekologicznych. Wyjazd do stacji można zorganizować w każdej recepcji hotelowej. Pogodę mieliśmy znakomitą. Niemal zero deszczu, nie za gorąco, świetna pogoda przez cały dzień. 
Sarapiqui opuszczaliśmy po pięciu dniach bardzo udanego pobytu.
Następny etap - La Fortuna.



Nektareczek błękitny

Bentewi wielki
Błękitniczek czerwononogi


Szmaragdzik brązowosterny

15 lutego 2019




Kostaryka, Sarapiqui, hirara, kolibry, tukan, mrówki, lasy deszczowe, Trimbina,




←02. Kostaryka: Poas                                                                                               04. Kostaryka: kolibry→