Hiszpanię odwiedzaliśmy w ciągu ostatnich kilkunastu lat wielokrotnie. Poznaliśmy zarówno jej północne tereny przylegające do Pirenejów, warte odwiedzenia zarówno latem jak i zimą (polecamy narty w Pirenejach i Andorze), poznaliśmy dobrze wiejskie obszary na południu, objechaliśmy „białe miasteczka” i okolice Rondy, dobrze znamy także, odwiedzane często w czasie weekendów, tak popularne turystycznie miejsca jak Barcelona, Malaga czy Sewilla.

Hiszpanię lubimy odwiedzać co pewien czas i możemy powiedzieć, że bardzo dobrze wspominamy nasze pobyty w tym kraju. Szczególnie pozytywnie wspominamy jednak nasze wyjazdy do miejsc mniej obleganych i mało popularnych wśród turystów. Na przestrzeni ostatnich 15 - 20 lat mogliśmy obserwować jak zmieniały się na gorsze pod względem turystycznym takie miejsca jak np. Barcelona. Zawsze popularna, nie była jednak dawniej tak oblężona przez turystów jak dzisiaj. Zwiedzanie Barcelony dzisiaj, nawet poza sezonem – w listopadzie czy też marcu – to żadna przyjemność. Trudno tutaj znaleźć dawną atmosferę „barcelońskich uliczek”, trudno czasem nawet rozróżnić, że jest się w Barcelonie a nie w którymkolwiek z innych miast europejskich popularnych na liście „city breaks”.

Zupełnie inaczej jest z Hiszpanią prowincjonalną, wiejską, która doskonale obroniła się przed naporem masowej turystyki. Są tutaj znakomite miejsca, gdzie dociera niewielka liczba turystów, gdzie lokalne zwyczaje nie uległy komercyjnej zmianie. Tutaj miejscowi żyją według swoich zwyczajów, nie zmieniają swoich przyzwyczajeń pod upodobania turystów, bary i restauracje mają swój lokalny, tradycyjny charakter, mówi się po hiszpańsku nie przejmując się nieznajomością innych języków.
Opis naszych podróży po Hiszpanii nie zaczniemy od Barcelony, Sewilli czy Madrytu, ale właśnie od miejsc mało znanych, od miejsc, które pozwalają poczuć, że jesteś w tradycyjnej Hiszpanii.

Do El Rocio trafiliśmy przypadkiem, planując nasz wyjazd na południe Hiszpanii i zwiedzanie Parku Narodowego Donana. Szukając na mapie naszej bazy wypadowej o dobrym, wygodnym położeniu nasz wzrok natrafił na El Rocio, położone około 80 kilometrów od Sewilli i 60 kilometrów od Huelvy, z możliwością dojechania tam także z Faro, od strony Portugalii. Jak się później okazało, wybór El Rocio to była bardzo dobra decyzja, bowiem mieliśmy tam spędzić bardzo udanie i aktywnie około 2 wrześniowych tygodni.

Powiedzmy od razu na początku – trudno znaleźć podobne miejsce nie tylko w Hiszpanii, ale i całej Europie. El Rocio to andaluzyjskie miasteczko wyjęte jakby z innej epoki - albo z dobrego westernu. Położone na granicy Parku Narodowego Donana jest to jednocześnie miejsce o bogatej historii, dobrze znane wszystkim Andaluzyjczykom jako miejsce pielgrzymek do Matki Boskiej z El Rocio (Virgen del Rocio) i miejscowego kościoła Ermita de El Rocio. Samo miasteczko, albo raczej osada leży około 15 kilometrów od Almonte, w bok od drogi A-483. Na stałe żyje tutaj zaledwie 900 rezydentów, ale przez cały rok ta mała osada jest celem wizyt setek tysięcy turystów i pielgrzymów.

Najłatwiej do El Rocio dojechać od strony Sewilli. Jednak nam nie bardzo pasował lot do Sewilli, stąd zdecydowaliśmy się polecieć do Faro, wynająć samochód i dojechać do El Rocio z Portugalii. Wszystko odbyło się bardzo sprawnie. Przy wynajmie samochodu w Faro warto pamiętać, że autostrady w Portugalii są płatne. System opłat przez indywidualnego turystę jest dosyć skomplikowany, dlatego najlepiej wynająć samochód z elektronicznym (przedpłaconym) transponderem z którego elektronicznie pobierana jest opłata przez czujniki zainstalowane na autostradzie. W kierunku granicy z Hiszpanią prowadzi autostrada A22 (Via Infante de Sagres). Autostrada ta przechodzi w Hispzanii w drogę A-49 i z niej wjeżdża się na A-483 - El Rocio leży w bok od tej drogi i po około 2 godzinach nieśpiesznej jazdy byliśmy na miejscu.
Powiedzenie „w bok od drogi” albo nawet „na końcu świata” ma tutaj głęboki sens – zjeżdżając z A-483 wjeżdża się do El Rocio, które jest osadą bez żadnych wytyczonych dróg czy też chodników. Wszystkie miejskie budynki stoją na gołym gruncie, w mieście poruszamy się po ubitej, piaszczystej ziemi, nie ma żadnych wytyczonych ulic, żadnych znaków drogowych. Dosłownie – jest to miejsce jak z westernów i filmów o Dzikim Zachodzie. 
Nic dziwnego, że najpopularniejszym środkiem transportu są tutaj konie. Można przyjechać na własnym koniu, można wynająć konia na godziny na miejscu, jeździ się tutaj wierzchem, na różnego rodzaju powozach i bryczkach (ciągniętych także czasami przez osły) zarówno w dzień jak i w nocy. Wieczorem właściciele koni przywożą je do El Rocio, aby to późnej nocy jeździć na nich po ulicach miasta. Rodzice i dziadkowie prowadzą na uprzęży niewysokie pony, na których siedzą ich dzieci i wnuczkowie. Przed każdym barem i restauracją w mieście ulokowany jest specjalny stół dostosowany do wysokości jeźdźca tak, aby mógł on wypić piwo czy zjeść posiłek nie schodząc z konia. Przed każdym takim stołem ulokowane są tablice z napisem "Zarezerwowane dla koni". W wielu miejscach znajdują się  miejsca parkingowe zarówno dla samochodów jak i dla koni. Na piasku śladom opon samochodowych towarzyszą ślady końskich kopyt. Szybko jeździć nie można, bo nawierzchnia ogranicza możliwość szybkiej jazdy.  Obowiązkowym dodatkiem do stroju jest kapelusz. Jednym słowem – Dziki Zachód.
Ruch samochodowy odbywa się intuicyjnie. Najważniejszą zasadą jest jazda po prawej stronie. Jedynymi znakami drogowymi w mieście były zakazy zatrzymywania się i postoju rozstawione wszędzie przez lokalne władze tak, aby skłonić turystów do parkowania swoich samochodów na płatnym parkingu przy wjeździe do miasta. Nikt zresztą z dłużej przebywających w El Rocio nie stosował się do tych zakazów a w hotelu powiedziano nam z uśmiechem na twarzy, aby się tymi znakami w ogóle nie przejmować......







Senne w czasie dnia miasteczko, ożywa wieczorem i nocą. Otwierają się wszystkie bary, tawerny i restauracje, wszędzie wybrzmiewa muzyka, konie i powozy na ulicach - zabawa do samego rana. 
Głównie jednak miejsce to tętni życiem w czasie pielgrzymek do Matki Boskiej z El Rocio. Najważniejsza pielgrzymka i uroczystości odbywają się corocznie w okolicy Zielonych Świątek, ale praktycznie przez cały rok odbywają się tutaj mniejsze uroczystości związane z kultem Matki Boskiej. W każdą niedzielę msze święte przyciągają tutaj setki pielgrzymów z całej Andaluzji a nawet Hiszpanii a wszystkie ceremonie odbywają się według tradycyjnego, miejscowego obrządku.


W El Rocio zamieszkaliśmy w Hotelu Toruno. Świetny, mały hotel w andaluzyjskim stylu. Wynajęliśmy pokój na samej górze, w jednej z wieżyczek hotelowych ze znakomitym widokiem na rozlewiska Parku Narodowego. Do hotelu należy też położona w oddzielnym budynku restauracja, gdzie jedliśmy śniadania a także kilka razy zamówiliśmy stolik na kolację. Kuchnia znakomita, wszystkie najlepsze, tradycyjne potrawy hiszpańskie - od gazpacho i salmorejo po potrawy ze świeżych ryb z pobliskiej Huelvy. Bardzo dobrą restauracją jest także pobliska Christina, gdzie można zamówić znakomite mięsa z grilla. Nie brakuje także małych barów z bardzo niskimi cenami, w których oczywiście mówi się jedynie po hiszpańsku. Wina hiszpańskie są wszędzie do wyboru i koloru......

Hotel Toruno




Tak jak wspomniałem, El Rocio to cel pielgrzymek do miejscowego kościoła i Matki Boskiej – Virgin del Rocio. Generalnie, Andaluzja słynie z kilku miejsc pielgrzymkowych, ale pielgrzymki do El Rocio są najbardziej znane i przyciągają w sumie w ciągu roku prawie 2 miliony pielgrzymów. Pielgrzymki w Andaluzji nazywają się „romerias” – nazwa ta pochodzi od słowa Rome (Rzym), ponieważ pielgrzymi biorący w nich udział jako pierwszą odbywali pielgrzymkę do Rzymu, po odbyciu której nazywani byli „romeros” (czyli ci, którzy pielgrzymowali do Rzymu).

Pielgrzymowanie w całej Europie było niezwykle popularne kilkaset lat temu (zwłaszcza w średniowieczu), zarówno lokalnie, do niezbyt odległych od miejsca zamieszkania sanktuariów, jak i na znacznie większe odległości do świętych miejsc uznawanych za szczególnie ważne dla wiary katolickiej. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zwyczaj ten uległ zapomnieniu w wielu częściach Europy. Niewątpliwie do krajów, gdzie pielgrzymowanie jest ciągle bardzo popularne należy Hiszpania (podobnie zresztą jak i Polska). Hiszpania ciągle, a Andaluzja w szczególności, jest miejscem, gdzie pielgrzymki odbywają się praktycznie przez cały rok. Mieszkańcy wsi lub miasta celebrują dzień pielgrzymkowy opuszczając swoje domostwa i wędrując zazwyczaj kilka lub kilkanaście kilometrów do lokalnego sanktuarium. Pielgrzymki takie, większe lub mniejsze odbywają się praktycznie przez cały rok, ale każdy z miejsc pielgrzymkowych ma swój określony dzień lub kilka dni w kalendarzu, gdy celebruje się pielgrzymkę w sposób szczególny i odświętny i przyciąga ona wtedy dziesiątki a nawet setki tysięcy pielgrzymów nie tylko z Andaluzji, ale wręcz z całego świata. 

 W Europie istnieją od wieków, jak wiadomo, 4 główne trasy pielgrzymkowe – wszystkie łączą się ze sobą na granicy Francji i Hiszpanii i prowadzą ostatecznie do Santiago de Compostella w północno-zachodniej Hiszpanii, gdzie znajduje się grób Św. Jakuba. 
Pierwsza trasa to Via Podensis (zwana także trasą Le Puy), która prowadzi ze Szwajcarii i wschodniej Francji  (biegnie m.in. przez Rocamadour i Moissac) i kończy na przełęczy  Roncevaux w Pirenejach na granicy francusko-hiszpańskiej. Druga trasa to Via Lemoviciensis, którą podążają pielgrzymi z północnej Francji, Niemiec i Belgii. Zaczyna się ona w Vezelay i biegnie przez Limoges aż do Ostabat. Kolejna trasa to Via Tolosana, która zaczyna się w Arles, biegnie przez Tuluzę i kończy w Col de Soport. Czwarta droga pielgrzymkowa to Via Turonenesis, zaczynająca się w Paryżu i Tours i kończąca się w okolicach Ostabat. Wszystkie te trasy zbiegają się ze sobą na terenie północnej Hiszpanii w jedną trasę pielgrzymkową prowadzącą do Santiago de Compostella. Także z terenów Polski wiele tras pielgrzymkowych łączy się tymi czterema głównymi szlakami europejskimi i prowadzi ostatecznie do miejsca pochówku Św. Jakuba.

Jednocześnie w wielu krajach Europy bardzo popularne są, jak wspomniałem, pielgrzymki do lokalnych sanktuariów.
Do El Rocio pielgrzymki odbywają się przez cały rok, ale najważniejsza pielgrzymka odbywa się w czasie weekendu Zielonych Świątek (Zesłanie Ducha świętego) i rozciąga się na zielonoświątkowy poniedziałek, czyli 50ty dzień po Wielkanocy. Jak wiadomo jest to święto ruchome w Kościele katolickim i obchodzi się je 49 dni po Wielkanocy (obchodzi się je w maju lub czerwcu). Jest to niewątpliwie najbardziej widowiskowa „romeria” w Andaluzji, która przyciąga rokrocznie ponad 1 milion pielgrzymów (rekord padł w 2011 – 1 mln 300 tysięcy pielgrzymów). 
Jaka jest historia tych pielgrzymek i tego świętego miejsca?
Obiektem pielgrzymek jest statua Matki Boskiej (Virgin Del Rocio), której kult sięga XIII wieku. Historia mówi, że około roku 1250 myśliwy ze wsi Villamanrique (lub według innych przekazów z Almonte) natrafił na małą, drewnianą statuę Matki Boskiej w jednym z drzew na terenie Parku Donana. W miejscu tym powstała początkowo mała kaplica, do której pielgrzymowali lokalni mieszkańcy. W wieku XVII kult rozciągnął się na całą prowincję i w roku 1270,mniej więcej w miejscu ówczesnej kaplicy, król Alfons X Kastylijski zarządził budowę nowego kościoła. Kroniki mówią, że król chciał uświęcić to miejsce budową dużego kościoła, uwielbiał także polować na terenach parku Parku Donana i chciał uświetnić to miejsce okazałą świątynią. Ta pierwsza Świątynia El Rocio byłą prostą budowlą w stylu Mudejar i ukończona została prawdopodobnie około roku 1300 (według Zambrano budowa trwała w latach 1270- 1284)). Od początku statua Matki Boskiej stanowiła świętość dla której budowano tą okazałą świątynię. Przez stulecia ulegała ona wielokrotnie przebudowie, zwłaszcza w latach 1612-1614 oraz w roku 1658. Niestety, wielkie trzęsienie ziemi w roku 1755 z epicentrum w okolicach Lizbony zamieniło kościół w ruinę. Statua Madonny z El Rocio została przeniesiona na 2 lata do kościoła w Almonte, do czasu kiedy nie zbudowano nowej świątyni w El Rocio. Obecny kształt świątyni datuje się od 1913, kiedy to przebudowano ją według projektu Antonio Delgado y Roig.


Kościół Matki Boskiej z El Rocio


Na czas przebudowy ponownie przetransportowano statuę Matki Boskiej do Almonte – powróciła do przebudowanej świątyni El Rocio w roku 1964. Oryginalna, drewniana statua Matki Boskiej ma wielkość około 1 metra, ale wraz z podstawą i bogatym, barkowym okryciem jej wysokość sięga 156 centymetrów. Badania Jose Alonso Morgado potwierdziły, że pochodzi ona z XIII wieku, ale ulagła szeregu modyfikacjom w wieku XV i XVII. Uważa się, że twarz Madonny z oczami zwróconymi w dół nie uległa większym przeróbkom, zmodyfikowano natomiast jej korpus (poddano przeróbkom tak, aby dodać bogato zdobiony strój). Rzeźba nie jest rzeźbą realistyczną, ma bardziej abstrakcyjny wymiar. Jesus Abades, który badał rzeźbę stwierdził, że została ona wykonana z brzozy, a na jej tylnej powierzchni znajduje się napis „Nuestra Senora de los Remedios” – taka była początkowo nazwa tej statuy. Jej barokowy strój powstał prawdopodobnie w XVI wieku.


Papież Jan Paweł II pielgrzymował do El Rocio 14 czerwca 1993 roku. W ciągu swojego pontyfikatu "nasz" Papież odwiedził Hiszpanię 5 razy. Do El Rocio przyjechał podczas swojej czwartej pielgrzymki. Brał udział wtedy w obchodach jubileuszu 500-lecia ewangelizacji Ameryki. Odwiedził także Huelvę i klasztor La Rabida - poświęcę tym miejscom oddzielną notatkę. 





Mniejsze pielgrzymki do El Rocio odbywają się praktycznie przez cały rok i niemal w każdy weekend grupy pielgrzymów z rożnych miejsc przybywają do tutejszego sanktuarium.
My przebywaliśmy w El Rocio we wrześniu i dane nam było obserwować te mniejsze pielgrzymki, które wędrowały tutaj z okolicznych miast i wsi w soboty i niedziele. Na mniejszą skalę, ale dało nam to wyobrażenie, jak wyglądają i jaką ekspresję mają uroczystości w czasie Zielonych Świątek. Obserwowaliśmy pielgrzymkę uczniów ze szkoły w Almonte, a także dużą, pieszą pielgrzymkę mieszkańców z okolic Almonte. 




W czasie Zielonych Swiątek pielgrzymi przybywają tutaj już w piątek. Pielgrzymi przybywają w grupach zwanych Hermandad (albo Cofraternidad) czyli Bractwach. Obecnie na terenie Andaluzji istnieje ponad 90 Bractw i każde z nich posiada w El Rocio swój własny budynek (z nazwą Bractwa wymalowaną na frontonie budynku), gdzie członkowie danego bractwa mogą nocować i przebywać w czasie pielgrzymki. Każdy budynek posiada także kaplicę oraz stajnię dla koni.  Kilkadziesiąt lat temu w El Rocio było jedynie kilka budynków i pielgrzymi przybywający do tego miejsca spali pod gołym niebem lub na wozach. W ciągu ostatnich 20-30 lat osada powiększyła się właśnie dzięki budowie budynków przez poszczególne Bractwa.
Poszczególne Bractwa odgrywają ogromną rolę w organizacji i oprawie samej ceremonii procesji jak i pielgrzymki jako całości. Są to organizacje zupełnie niezależne od Kościoła i władz lokalnych, mające swoje własne, tradycyjne prawa i zwyczaje, często dyktujące nawet swoje zasady według których odbywać ma się celebracja Matki Boskiej z El Rocio.
 
Budynek Bractwa San Lucar La Mayor

Oczywiście przybywają tutaj także indywidualni pielgrzymi i turyści z całego świata, wielu śpi w samochodach, namiotach, wozach albo wręcz pod gołym niebem. Jak wspomniałem, hoteli w samym El Eocio jest niewiele. Cena pokoju w Hotelu Toruno, w którym mieszkaliśmy  podczas naszego pobytu tutaj we wrześniu, sięga w czasie Zielonoświątkowej pielgrzymki ponad 600 euro – i hotel trzeba rezerwować nawet z kilkuletnim wyprzedzeniem !
Istnieją 3 popularne trasy pielgrzymkowe, którymi poszczególne  Bractwa przybywają do El Rocio. Pierwsza trasa zaczyna się na południu, w Sanlucar de Barrameda. Druga trasa biegnie z północno-wschodniej dzielnicy Sewilli (Triana). Trzecia trasa pielgrzymkowa prowadzi od strony Huelvy. Wszystkie te trasy,a także ich organizacja pozostają niemal niezmienione od wieków. Na przykład w Sewilli pielgrzymi  zbierają się już w środę poprzedzającą weekend Zielonoświątkowy wokół katedry i większość stanowią pielgrzymi na wozach ciągniętych przez konie oraz mężczyźni i kobiety na koniach (mężczyźni zwani jinetes a kobiety – amazonas). Pielgrzymka wyrusza z Sewilli w środę wieczorem i powróci tutaj z El Rocio po tygodniu, w następną środę.
Oczywiście całe masy pielgrzymów przybywają do El Rocio także indywidualnie. Co ważne, większość Bractw podobnie do bractwa z Sewilli, pielgrzymuje od wieków w sposób tradycyjny czyli  poruszając się na specjalnie przygotowanych i przystrojonych wozach ciągniętych przez konie i osły, jadąc także konno lub wędrując pieszo. Wszyscy uczestnicy pielgrzymek ubrani są w kolorowe, tradycyjne andaluzyjskie stroje. Mężczyźni noszą kapelusze z szerokim rondem i brązowe lub czarne spodnie (traje corto), kobiety kolorowe suknie w stylu flamenco. Jest to styl ubioru, który obowiązuje tradycyjnie od wieków w El Rocio. W lokalnych sklepach można dzisiaj przez cały rok kupić i skompletować wszystkie elementy tego stroju, od kapelusza poczynając a na butach kończąc.

Ceremonie pielgrzymkowe zaczynają się w południe w sobotę Zielonoświątkową. Każde z Bractw wędruje w kierunku kościoła z kopią (Simpecado) Matki Boskiej El Rocio. Członkowie najstarszego Bractwa pielgrzymują jako pierwsi. W niedzielę o 10.oo rano odbywa się msza, a wieczorem pielgrzymi zbierają się ze świeczkami wokół kościoła gdzie czuwają i modlą se przez całą noc. W Zielonoświątkowy poniedziałek rano zaczyna się procesja po ulicach El Rocio. Statua Matki Boskiej jest wyprowadzana z kościoła przez Bractwo Almonte, które przypisuje sobie prawo własności do świętej figury. Następnie statua (umieszczona w szklanej gablocie) niesiona jest ulicami miasta przez poszczególne Bractwa. Procesja wędruje od budynku i kaplicy jednego Bractwa do drugiego, panuje ścisk i chaos, każdy chce dotknąć gabloty z Matką Boską. Wszystko to wśród śpiewów, okrzyków, rytmie bębnów i piszczałek. niczym w procesji Dionizosa albo „Procesji Satyrów” według Nietzschego.
Istotne jest to, że Zielonoświątkowa pielgrzymka w El Rocio ma swoje specyficzne cechy odróżniające ją od innych pielgrzymek. Po pierwsze, aby uczestniczyć we wszystkich celebracjach i uroczystościach odbywających się w czasie tej „romeria” trzeba być członkiem jednego z Bractw (Harmandad). Niektóre z ceremonii organizowanych w czasie tej pielgrzymki są związane z historycznymi relacjami i pewna rywalizacją pomiędzy Bractwami. Po drugie, pielgrzymka ma od wieków ściśle określony rytuał, począwszy od samego pielgrzymowania w określonym czasie i w tradycyjny sposób aż po organizację każdego dnia poszczególnych uroczystości z kulminacyjną procesją po ulicach El Rocio. 
Po trzecie, pielgrzymka ta ma bardzo charakterystyczną oprawę, często opisuję się ją jako bardzo emocjonalną i ekspresyjną, pełną muzyki, śpiewów, barokowej oprawy i nawet pewnego chaosu. Zainteresowanym polecam obszerną pracę na temat historii, organizacji, rytuału i specyfiki „romeria” autorstwa Gerarda Poole: "El Rocio: A Case Study of Music and Ritual in Andalucia".

El Rocio to także świetne miejsce wypadowe do zwiedzania Parku Narodowego Donana, Sewilli czy Huelvy. Jednocześnie do Matalascanas, znanej miejscowości wypoczynkowej nad Atlantykiem słynącej z pięknych plaż jest zaledwie 20 kilometrów. Kilkakrotnie jeździliśmy do Matalascanas, z El Rocio to zaledwie kilkanaście minut jazdy Jest tam mnóstwo barów i restauracji, większość serwuje świetne owoce morza. Charakterystyczne dla plaży Matalascanas są pozostałości po tzw. Wieży Figowca z XVI wieku, która zniknęła z powierzchni ziemi po trzęsieniu ziemi w XVIII wieku. 

Matalascanas



10 października 2018


El Rocio, Madonna z El Rocio, Andaluzja, Hiszpania, Faro, konie, Park Narodowy Donana, Donana, jazda konna, ptaki





 


                                                                                                     
02. Hiszpania: Park Narodowy Donana→