Programy wyjazdów do Południowego Omo, czy to grupowe czy też indywidualne, zawsze wyszczególniają ten punkt programu, który związany jest z wizytą u plemienia Mursi. Jednocześnie późniejsze opisy tych wizyt, które można znaleźć na portalach podróżniczych czy blogach, pełne są zazwyczaj standardowych przekazów i opinii, nie wykraczających poza kilka utartych, schematycznych zdań opisujących wrażenia z tej wizyty oraz zaobserwowane obrazki z życia codziennego Mursi. Zazwyczaj można przeczytać zdania o powszechnie znanej agresywności tego plemienia, porady, aby odwiedzać ich wioski wcześnie rano, kiedy nie są jeszcze pijani, być gotowym na gesty wrogości - ogólnie mówiąc, niejeden co bardziej wrażliwy podróżnik może czuć się nieco przestraszony jeszcze przed samą wizytą u Mursi i nabrać do nich uprzedzeń.
Nic dziwnego, że dwójka podróżników z Australii, Sandra i Robert, którzy odwiedzali w towarzystwie Lungo południe Etiopii kilka miesięcy przed nami
i z którymi byliśmy w kontakcie przed wyjazdem, zrezygnowali z wizyty u plemienia Mursi. Jak powiedzieli, z jednej strony znali z różnych źródeł ich złą reputację ("human zombi"), a z drugiej strony, jak głosiły miejscowe przekazy, nasiliło się w tym okresie napięcie pomiędzy Mursi a okolicznymi plemionami, stąd woleli nie ryzykować i zrezygnowali z tej wizyty.
Nie chcę powiedzieć, że opisy i opinie o Mursi są nieprawdziwe, ale wiele z nich jest bardzo uproszczonych i wynika także z organizacji i przebiegu samych wizyt w wioskach tego plemienia. Im bardziej zaangażujemy się w przebieg takiej wizyty, im lepiej jest ona przygotowana , im więcej czasu poświęcimy i chęci wykażemy na poznanie zwyczajów odwiedzanego plemienia - tym więcej wrażeń i obserwacji wyniesiemy z takich odwiedzin. Najczęściej bowiem wizyty u Mursi wyglądają jak najazd grupy "białych turystów", zainteresowanych jedynie szybkim zrobieniem kilku zdjęć i unikaniem jakichkolwiek głębszych prób rozmowy i poznania zwyczajów i problemów odwiedzanego plemienia. Nie wyobrażam sobie szczerze mówiąc, aby krótka wizyta 15-20 "białych turystów" przyjeżdżających na krótko do wioski Mursi mogła dać prawdziwy obraz ich życia i zwyczajów. Dlatego jeżeli tylko jest taka możliwość, to doradzam organizację wyjazdu indywidualnego, wykorzystanie lokalnych przewodników, znających często osobiście wodzów plemiennych, poświęcenie dobrych kilku godzin na taką wizytę i wyjście poza schemat zrobienia jedynie kilkudziesięciu zdjęć.






Naszym przewodnikiem był Frew, świetnie obeznany ze zwyczajami Mursi , dwudziestokilkuletni, sympatyczny i bardzo otwarty przewodnik mówiący płynnie ich językiem. Jak się później okazało, pozostaje on od lat w kontakcie z członkami rady starszych kilku plemion Mursi, służąc im często pomocą i ułatwiając kontakt ze światem "zewnętrznym". Ale najbardziej sensacyjnym był fakt, że Frew pochodził z plemienia Ari, czyli jednego z największych wrogów Mursi a mimo to zyskał ich zaufanie i nawiązał z nimi dobry kontakt. 

Wyruszyliśmy z Jinka w kierunku Mago Park bardzo wcześnie rano, było jeszcze szaro na dworze, gdy Semeneh i Lungo podjechali po nas do hotelu. Nie spaliśmy dobrze tej nocy, przez głośniki z pobliskiego kościoła na całe miasto i przez całą noc rozbrzmiewały modły kapłana, jednocześnie przez pół nocy nad miastem przechodziła burza z bardzo obfitymi opadami. Tak obfite opady potrafią w kilka godzin zmienić okoliczne drogi w nieprzejezdne grzęzawiska, stąd przygotowani byliśmy na możliwość trudnego dojazdu i kłopoty w drodze.
Zaraz po wyjeździe z Jinka znaleźliśmy potwierdzenie, że kilkugodzinne ulewy potrafią uczynić nieprzejezdnymi  tutejsze "drogi", które dodatkowo przecinane są w poprzek rwącymi potokami wody, która żłobi w nich głębokie koleiny. Byliśmy niewątpliwie pierwsi "na trasie" tak wcześnie rano, na słynnej Jinka Road nie było jeszcze ani jednego śladu przejeżdżających wcześniej samochodów, nawet śladów autobusów dowożących pracowników z Jinka do cukrowni zbudowanych w głębi parku Mago. Dlaczego napisałem "słynnej" Jinka Road? Bowiem budowa tej drogi stanowi od kilku lat przedmiot dyskusji i sporu a jednocześnie symbol zmian i zagrożeń dla przyszłości tutejszych plemion. Budowa finansowana jest z funduszy rządowych (powstało tzw.
Ethiopian Sugar Corporation) i ma stanowić symbol postępu cywilizacyjnego na tych terenach. Rząd Etiopii sprzedał znaczne obszary na terenach Parku Narodowego Omo pod budowę olbrzymich cukrowni, wysiedlając często pod przymusem lokalne plemiona - napiszę o tym w następnej notatce.

Terytoria zamieszkiwane przez Mursi rozciągają się pomiędzy rzeką Omo na zachodzie, rzeką Mago, stanowiącą granicę ich terytorium na wschodzie oraz sezonową rzeką Mara, która stanowi granicę na północy (jest dopływem Omo). Warto jeszcze raz spojrzeć na mapy poniżej, pokazujące lokalizację i dające orientację w terenie.





Mursi należą niewątpliwie do najbardziej pasjonujących i pociągających swoją tajemniczością plemion Doliny Omo. Język Mursi należy do grupy językowej Surmi, która stanowi gałąź nilo-saharyjskiej rodziny językowej. Jak pisze Maria Popiel, jest to najsłabiej zbadana rodzina języków Etiopii. Właściwie nie ma specjalistów znających te języki. Co kilka lat powstają nowe grupy i klasyfikacje. Języków tych jest około 30. Języki z rodziny nilo-saharyjskiej występują w zachodnich rejonach kraju, na terenach granicznych z Sudanem. Język Mursi należy do wschodnio -sudańskiej gałęzi nilo-saharyjskiej rodziny językowej i do grupy tej należą także języki Didinga, Narim, Tenet występujące w Sudanie oraz języki Chai, Tirma, Me'en (Bodi) i Kwegu występujące w Etiopii. Język Mursi w 80% pokrywa się z językiem Suri i Me'en, ale najbardziej zbliżony jest do języka grupy plemiennej Chai (należącej do plemienia Suri), które zamieszkuje tereny na zachód od rzeki Omo. Mursi w swoim języku nazywają siebie Mun (liczba pojedyncza: Muni)
Mursi jest praktycznie językiem mówionym, chociaż w ostatnich latach powstały próby zbudowania reguł ortograficznych i uczynienia Mursi językiem pisanym. Próby takie podjęli misjonarze pracujący w okolicach Makki od 1989 roku, zbudowali oni ortografię na bazie połączenia reguł języka amharskiego z pisownią łacińska. Najbardziej zaawansowane opracowanie ortografii języka Mursi jest dziełem Davida Turtona i Mogesa Yigezu z Uniwersytetu w Addis Abebie.






Mursi mają wiele cech wspólnych z Suri nie tylko ze względu na język ale także na podobieństwo zwyczajów (m.in. rytuałów pogrzebowych i weselnych), sposobu życia, struktury społecznej i wiekowej, struktury klanowej.W plemieniu Suri wyróżnia się 3 rożne grupy plemienne: grupy Chai i Tirma (bardzo blisko ze sobą związane), żyjące w trudno dostępnych rejonach Bero-Shasha oraz grupę Bale (zwaną także Balesi albo Kachipo), mówiącą nieco odmiennym językiem,  którzy żyją w większości na terenie Sudanu, na płaskowyżu Borna i na wysokości powyżej 1500 metrów npm (pokazane na mapie powyżej). Jeszcze około 40 lat temu Suri zamieszkiwali tereny bardziej na południe, ale w wyniku suszy i głodu z początku lat 1980tych a także zaciekłych wojen z plemieniem Nyangatom przemieścili się około 50 kilometrów na północ i dzisiaj ich osady znajdują się bliżej plemion Mursi i Dizi. Chai maja najwięcej wspólnego z Mursi, z którymi dzielą tereny pastewne a także wchodzą w międzyplemienne związki małżeńskie 


Liczebność Mursi nie jest dokładnie znana. Rożne źródła podają liczby pomiędzy 3.5 tys do 10 tysięcy - prawdopodobnie jest ich około 7.5 tysiąca. Jak już pisałem wcześniej, Mursi zamieszkują woredę Selamgo (inaczej zwanej Sela Mago) na zachodzie regionu. Woredę tę zamieszkuje także plemię Bodi (Me'en) na północy oraz plemię Dime na północnym wschodzie. 

Mursi stanowią doskonały przykład, jak bardzo życie lokalnych plemion, zwłaszcza tych żyjących w sposób nie zmieniony od setek lat, zależy od cyklicznych wylewów rzeki Omo.  Pomimo, iż uważani są za plemię koczownicze, zmieniające miejsca swojego pobytu, to jednak sposób ich przemieszczania ma swoistą regularność oraz zależny jest od pory roku i dostosowany do okresów wylewów rzeki Omo a także rzeki Mago. Aby przeżyć, Mursi polegać muszą z jednej strony na kultywacji ziemi i uprawie roślin zbożowych, głownie sorgo (sorghum) a także kukurydzy i ciecierzycy, ale z drugiej strony  muszą utrzymywać i wypasać znaczne ilości bydła z którego uzyskują mleko i mięso.  Ich migracje wynikają właśnie z konieczności uzyskania jak najlepszych efektów z hodowli bydła oraz uprawy roślinnej.

W czasie roku wyróżnić można dwa okresy kultywacji ziemi, jeden związany z wylewami rzek Omo i Mago a drugi z porą deszczową. Pierwszy okres sadzenia i upraw to październik i listopad, gdy po wylewach obu rzek odsłaniają się żyzne gleby wzdłuż ich brzegów. Mursi  przemieszczają się wówczas na te tereny i pozostają tam do czasu zbiorów, które mają miejsce w styczniu i lutym. W tym samym czasie część członków plemienia  przebywa w głębi lądu, na terenach trawiastych, gdzie pilnuje hodowli bydła. Szczególnie ważny pod tym względem jest rejon doliny rzeki Elma, gdyż nawet w czasie suszy znaleźć tam można zasoby wody konieczne do hodowli bydła.   
Drugi okres intensywnych upraw to czas pory deszczowej w marcu i kwietniu. Mursi przemieszczają się wówczas na tereny uprawne w głębi Mago Park. Pora deszczów, ich intensywność i czas trwania są zupełnie nieprzewidywalne w odróżnieniu od w miarę regularnych wylewów rzeki Omo. Jeżeli  deszczu jest mało, to plony zbierane w czerwcu i lipcu nie będą obfite i wówczas szczególnego znaczenia dla przetrwania nabiera hodowla bydła – dzięki temu Mursi mają mleko, krew, mięso a cześć bydła może być sprzedana lub wymieniona na ziarno i chleb.

Bydło ma szczególne znaczenie dla społeczności Mursi. Z jednej strony stanowi jeden z czynników gwarantujących przetrwanie i uniknięcie głodu. Bydło jest podstawowym wianem płaconym przez pana młodego ojcu panny młodej – zazwyczaj jest to 38 sztuk bydła, które następnie jest rozdysponowane pośród członków rodziny. Bydło jest chronione i pilnowane przez wojowników Mursi z karabinami w dłoni. Największe kłótnie i walki pomiędzy Mursi i innymi plemionami wybuchały najczęściej właśnie z powodu wzajemnych kradzieży bydła. 

Jak wspomniałem, przemieszczanie się Mursi nie jest czynnością przypadkową, ale ma ściśle określony cel i jest związane z porą roku i okresami wylewów rzeki Omo i Mara. Jednocześnie sposób i miejsca przemieszczania się Mursi  stały się podstawą do podziału plemienia na kilka lokalnych grup zwanych bhurayonga (w liczbie poj.: bhuran). Populacja Mursi została podzielona na 5 głównych grup i podział ten nie odnosi się do ściśle określonych terenów geograficznych, ale wydziela grupy członków plemienia żyjących razem i przemieszczających się cyklicznie  w kierunku rzek lub wgłąb lądu w zależności od pory roku i okresu wylewów rzek. Wyróżnia się, idąc od północy ku południu, grupy: Baruba, Mugjo, Biogolokare, Ariholi i Gongulolibi – podział ten przedstawia poniższa mapa.



Dwie z tych grup, Mugjo i Baruba, powstały stosunkowo niedawno, około 30-40 lat temu, gdy Mursi zaczęli się przemieszczać na północ ku rzece Mara, zajmując tereny poprzednio zamieszkałe przez plemię Bodi. Przed migracją na północ wyróżniano 3 bhuranyoga: Dola, Ariholi i Gongulolibi. Powstanie 2 nowych grup – Mugjo i Baruba – spowodowało podział Dola  na 3 podgrupy – pierwotnie grupa Dola była odpowiednikiem dzisiejszej podgrupy Biogolokare. 

Mursi dla turystów i zewnętrznego świata znani są głównie z 2 rzeczy: dużych glinianych dysków, które noszone są przez kobiety Mursi w ich dolnej wardze oraz z ceremonialnych pojedynków na kije, które odbywają miedzy sobą młodzi wojownicy na oczach młodych, niezamężnych kobiet, chcąc w ten sposób pokazać swoją sprawność i męstwo. 
Jedynie 3 plemiona – Mursi oraz Chai i Tirma (jak wspomniałem wyżej oba należące do Surmi) -  do dzisiaj praktykują zwyczaj nacinania dolnej wargi u kobiet i noszenia przez nie w tym miejscu glinianych albo drewnianych dysków. W podobny sposób nacina się płatek małżowiny usznej, aby uzyskać otwór na włożenie takiego dysku.  Dyski te, zwane w języku Mursi dhebinya (albo dhebi a tugoin), zaczynają nosić kobiety w wieku około 15 lat. Ich dolna warga jest nacinana przez matkę i nacięcie wypełnia się drewnianą zatyczką, aby zapobiec zarośnięciu wykonanego  nacięcia i którą utrzymuje się aż do wygojenia wargi. Przez następne miesiące kobieta poszerza otwór w wardze przez stopniowe wkładanie coraz większych drewnianych zatyczek i indywidualną decyzją kobiety pozostaje później, do jakich rozmiarów chce ona poszerzyć ten otwór. Uważa się, że wielkość nacięcia koresponduje z zamożnością kobiety a samo nacięcie i noszenie krążków jest symbolem dojrzałości kobiety i gotowości do bycia matką. Znawcy Mursi uważają, że nie jest prawdziwe powtarzane często twierdzenie, że nacięcie to miało oszpecać kobiety i czynić je nietrakcyjnymi dla handlarzy porywających i sprzedających kobiety (po raz pierwszy taka interpretacja ukazała się w publikacji na temat Mursi w National Geographic w 1938 roku). Także Mursi w swoich ustnych przekazach nigdy nie potwierdzają takiego powodu dla nacinania kobiecych warg   Warto wiedzieć, że podobna tradycja noszenia glinianych krążków w dolnych wargach znana jest u mężczyzn plemienia Kayapo w Brazylii.

Bardzo istotne u Mursi jest malowanie swojego ciała a także nacinanie skóry w różne wzory. Mężczyźni nacinają charakterystyczne, okrągłe znaki na ramionach, kobiety zaś preferują takie nacięcia na klatce piersiowej. Rany naciera się kurzem i piaskiem, aby goiły się z pozostawieniem charakterystycznych blizn.

U Mursi wyróżnia się 4 rodzaje małżeństw: tokoto - małżeństwo zaplanowane przez rodziców młodych, gama - małżeństwo prawne, dobrowolne, pisiyer - małżeństwo przez uprowadzenie oraz sermay - małżeństwo dziedziczone.



Pojedynki na kije to ceremoniał, który w plemieniu Mursi ma szczególne znaczenie. Mężczyźni z różnych bhuranyoga walczą między sobą zaciekle używając długich, 2 metrowych kijów tzw. donga,  i osłaniając swoje ciała rytualnie pomalowanymi strojami i maskami (tzw. tumoga).
Kije przygotowywane są ze specjalnego gatunku drzewa z rodzaju Grewia (zwanego przez Mursi kalochi). Walka ma swoje zasady, ważne jest odpowiednie trzymanie kija a sama walka oceniana jest przez sędziów (kwethana). Jako zwycięzcę uznaje się wojownika, który powalił swojego przeciwnika na ziemię. Zwycięzca niesiony jest wtedy na ramionach przez swoich współplemieńców i otoczony przez niezamężne kobiety z klanu swojej matki (tzw. dole juge). Rozkładają one kozie skóry na ziemi, na których może usiąść zwycięzca, rozciągają nad nim parawan chroniący go od słońca. Pojedynki te traktowane są bardzo poważnie, przygotowania do nich trwają przez wiele tygodni a same pojedynki trwają przez kilka dni - traktuje się je jako swoistą bitwę pomiędzy grupami mężczyzn. 







Jechaliśmy Jinka Road wgłąb Mago Park ponad 2 godziny. Minęliśmy punkt kontrolny, na którym trzeba uiścić opłatę za wjazd do Parku Mago. Strażnicy z bronią, sprawdzenie dokumentów kierowcy. Lungo opowiedział nam, że rząd Etiopii próbował wciągnąć niektórych Mursi do czynności kontrolowania wjeżdżających samochodów na ich terytorium. Miała to być część planu ich  "cywilizowania". Ubrano kilku Mursi w mundury, posadzono na posterunku pod dowództwem jednego z doświadczonych strażników. Mursi wytrwali tam zaledwie 3 dni, na drugi dzień przyszli pijani a trzeciego dnia zostały po nich tylko mundury.

Jeżeli chce się dotrzeć do takich plemion Mursi, które bardzo rzadko stykają się z cywilizacją to trzeba jechać wgłąb ich terytorium. Plan ekspansji i zagospodarowania tych terenów, rozpoczęty przez rząd Etiopii kilka lat temu zakłada także przesiedlanie Mursi i próbę ich "cywilizowania" - założono m.in. 3 szkoły w okolicach Maganto i Makki, aby nakłonić dzieci z tego plemienia do uczęszczania do szkoły.
My jechaliśmy w kierunku Mirobe i Motoro, gdzie znajduje się ogromna plantacja kukurydzy uprawianej przez Mursi. Po kilku kilometrach skręciliśmy z głównej drogi, teraz jechaliśmy już po zupełnych bezdrożach i wertepach. W pewnym momencie Frew kazał nieco zwolnić, wyskoczył z samochodu i nagle około 30 metrów przed nami zobaczyliśmy półnagą postać, która pokazała nam, gdzie mamy skręcić. Wjechaliśmy do wioski. 

Wrażenie jest niezapomniane. Oczy około 50 Mursi wpatrzone w nas, bo tyle mniej więcej członków plemienia liczyła wioska do której wjechaliśmy. Tylko moja żona i ja byliśmy tutaj "białymi ludźmi". Mursi budują swoje wioski na dokładnie wypalonej ziemi. Ma to ich chronić przed muchą tse-tse, której obawiają się najbardziej. Najpierw przywitaliśmy się z członkiem rady starszych, który zdecydować miał o przyjęciu nas w wiosce. Nazwaliśmy go na własny użytek wodzem plemienia, chociaż Mursi tak naprawdę nie mają wodzów, ale raczej radę starszych, doświadczonych mężczyzn, którzy podejmują decyzje ważne dla egzystencji plemienia. Frew pokazywał nas ręką i wyjaśniał, że przybyliśmy z "dalekich ziem" aby odwiedzić ich wioskę. Kilku wojowników trzymało się raczej z tyłu, nieco bliżej podeszły kobiety z dziećmi. Co ciekawe, w odróżnieniu od innych plemion, małe dzieci nie otoczyły nas od razu, trzymały się raczej bliżej swoich matek. Weszliśmy za ogrodzony prowizorycznym płotem teren wioski. Część kobiet przygotowywała posiłek. Frew tłumaczył nam słowa wypowiadane przez "wodza", tłumaczył także nasze pytania. 




Lungo usiadł nieopodal jednej z  chat z zamiarem rozdawania mydła. Reakcja wodza plemienia była jednoznaczna - odebrał cały worek mydła od Lungo i sam zaczął je rozdzielać rozpoczynając, co ciekawe, od kobiet z dziećmi. Mydło to była część naszej opłaty za przebywanie w wiosce, swobodę poruszania się i możliwość robienia zdjęć.
Semeneh, nasz kierowca został otoczony przez grupę Mursi, zaciekawionych samochodem. Z daleka widziałem, jak obchodzą naszą Toyotę ze wszystkich stron wydając z siebie wiele słów i dźwięków pełnych uznania. W pewnym momencie jeden z Mursi wyraźnie chciał wejść do środka Toyoty, Semeneh otworzył mu drzwi i Mursi usiadł za kierownicą przy głośnym aplauzie swoich współplemieńców.
My trzymaliśmy się bliżej Frew, mieliśmy pewność, że przetłumaczy nasze słowa i ułatwi komunikację. Wódz plemienia dołączył do nas, wyjaśnił, że część wojowników przebywa daleko od wioski pilnując wypasu bydła.

Po chwili pokazał nam jednego z młodych mężczyzn, który wyraźnie czuł się źle. Frew przetłumaczył, że od 2 dni młody wojownik ma stany gorączkowe, słaby apetyt. Nie byliśmy w stanie postawić diagnozy, ale na prośbę Frew i przy akceptacji wodza zdecydowaliśmy się przekazać leki przeciwgorączkowe dla chorego mężczyzny.  

Lungo w tym czasie zrobił rzecz, która do dzisiaj wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Otóż wyjął z plecaka swój laptop, usiadł pod drzewem i wyświetlił na ekranie film, który BBC nakręciło kilka lat temu o plemieniu Mursi. To wywołało sensację wśród członków plemienia. Natychmiast został otoczony przez grupę Mursi. Pomimo, iż film ukazywał życie w zupełnie innej, oddalonej wiosce, Mursi rozpoznawali wszystkich swoich współplemieńców pokazywanych na ekranie, żywiołowo komentując wyświetlane sceny.







Nie sposób jest ocenić dokładnie w jakim wieku jest dany członek plemienia Mursi, bezcelowym jest także takie  pytanie. Ich struktura społeczna bowiem zbudowana jest z kilku grup (stopni) wiekowych, do których przynależy się stopniowo w ciągu całego życia wraz z przybywaniem lat. Określenie przynależności do danej grupy wiekowej dotyczy tylko mężczyzn, bowiem zamężna kobieta należy do tej samej grupy co jej mąż. Dzieci do wieku około 8-9 lat należą do tzw. grupy "luci". Kiedy dorastają i zaczynają być odpowiedzialni za  wypas kóz, przechodzą do grupy "changalai". W wieku 15-18 lat zaczynają być już odpowiedzialni za wypas bydła i przynależą do grupy "donga". Dorosłość uzyskują po przejściu do grupy "teny", kiedy maja już prawo uczestniczyć w pojedynkach donga, które opisałem wyżej. Młodzi teny są niezamężni, stąd dla zwiększenia swojej atrakcyjności są bardzo kolorowo ubrani z licznymi dekoracjami i ozdobami, noszą opaskę z piórem i malują skórę w kolorowe wzory. Kolejną grupą, do której przechodzą wraz z wiekiem mężczyźni stanowi tzw. rora, którzy pełnią rolę "policji" plemiennej, asystują członkom rady starszych i ochraniają stada bydła.




Najważniejszą grupę wiekową stanowią mężczyźni należący do grupy "bara", stanowią oni swoistą radę starszych, która zbiera się, aby rozwiązywać problemy i konflikty. Niektórzy bara są bardziej aktywni społecznie, inni są świetnymi mówcami, ale żaden nie może podjąć decyzji dotyczącej plemienia jednoosobowo. 
Każda ze wspomnianych wcześniej grup bhuranyoga organizuje ceremonię formowania grup wiekowych (ceremonia ta nazywa się nitha) według ściśle określonych reguł i w określonej kolejności. Jako pierwsza, zgodnie z tradycją, ceremonię tę organizuje grupa Ariholi. potem Gongulobibi i na końcu grupa Dola.

Mężczyźni Mursi okrywają się w charakterystyczny sposób kolorowym kocem, przewiązanym przez jedno ramię. Kobiety okrywają się kozimi skórami. Bardzo typowe jest krótkie przycinanie włosów i wygalanie na głowie rożnych wzorów uatrakcyjniających fryzurę. 

Specjalną pozycję w plemieniu Mursi zajmuje kapłan zwany Komoru. Jest to funkcja dziedziczna a kapłan spełnia rolę komunikacji między społecznością a Bogiem (tumwi). W zasadzie kapłani pochodzą z jednego klanu - Komorte. O religii, klanach i niektórych ciekawych zwyczajach Mursi napiszę jeszcze w następnych notatkach.

Jedno jest dzisiaj pewne: strategia zmian zapoczątkowana przez rząd Etiopii w Dolinie Omo - budowa tamy i regulacja Omo, budowa mostu w Omorate, wykup ziemi, wysiedlenia, budowa kilku cukrowni - spowodują nieodwracalne zmiany w tej części Etiopii i egzystencja Mursi i innych plemion tego rejonu jest zagrożona. Obserwując ten proces uważam, że w ciągu najbliższych 10-15 lat plemiona te przestaną funkcjonować w taki sposób w jaki funkcjonowały przez wieki. To ostatni czas na wizytę w tym rejonie Afryki i poznanie tych plemion takimi, jakimi były od wieków.


Opuszczaliśmy wioskę Mursi późno po południu. Ostatnie gesty pożegnania, jedna z kobiet wyjęła ze swojej wargi okrągły dysk oferując go na sprzedaż - zapłaciliśmy za niego 50 birrów. Ruszyliśmy z powrotem w kierunku Jinka.



09 kwietnia 2015


Etiopia, Ethiopia, Omo, Mursi, plemiona Omo, donga, krążki, plemię Mursi, Dolina Omo





← 8. Etiopia: Bana, Ari i Tsemay                                      10. Etiopia: czy plemiona Doliny Omo czeka zagłada?→