Wybraliśmy Montauban jako naszą bazę wypadową na pierwsze trzy dni pobytu w Quercy. Zrobiliśmy to z rozmysłem, mając w planie zarówno zwiedzanie Moissac jak i Albi a taka lokalizacja była bardzo wygodna do realizacji tych planów. 
Montauban często opisywane jest jak nudne miejsce, któremu nie warto poświęcać dużo czasu. Nic bardziej mylnego. Warto je zwiedzić właśnie razem z Albi i Moissac, oddalonych od siebie o godzinę jazdy samochodem. Autostrada A20 z Tuluzy mija miasto i najczęściej wszyscy pędzą dalej na północ ku "perełkom" tej okolicy, do Cahors, Sarlat...... Pokonaliśmy błyskawicznie 50 km autostradą z Tuluzy i zatrzymaliśmy się celowo w małym hotelu Kyriad na przedmieściach Mountaban, aby mieć szybki dostęp do autostrady i zwiedzania okolicy.
O Montauban pisze się najczęściej z powodu dwóch postaci: Jean-Auguste-Dominique Ingres oraz Antoine Bourdelle. Obaj urodzili się w Montauban i ślady ich twórczości są wszędzie obecne, nie tylko w Muzeum Ingres, ponieważ rzeźby Bourdelle wyeksponowane są w całym mieście.
Mountaban jest stolicą departamentu Tarn-et-Garonne, stąd pełne jest urzędów i skutecznie zablokowane rano przez samochody i autobusy szkolne. Sam departament powstał na skutek usilnych zabiegów mieszkańców Montauban, gdyż nie mogli się oni pogodzić z wiodącą rolą Cahors jako stolicy Quercy i podporządkowaniem Montauban urzędnikom z Cahors. Gdy Napoleon odwiedził Montauban w 1808 roku, zorganizowano dla niego wielką fetę, czerwony dywan w środku miasta, przemowy mera miasta - i uzyskano obietnicę utworzenia dodatkowego departamentu, którego Montauban byłoby prefekturą. Tak powstał Departament No82 - czyli Tarn-et-Garonne.
Sam departament słynie z produkcji melonów ( niektóre mają klasę Appellation d’Origine Contrôlée)a także szczepu winogron o nazwie "chasselas", bardzo aromatycznych i soczystych (także posiadają AOC), uprawianych głównie w okolicy Moissac. Ich produkcja rozwinęła się szczególnie w XIX wieku (po sprowadzeniu szczepów z Thomery) - transportowano wtedy świeże chasselas do Paryża, a na placu Recollets funkcjonował specjalny Paris Pavilion, gdzie można było je kupić. W departamencie jest 6 apelacji, gwarantujących pochodzenie wina - najlepsze to VQDS Lavilledieu oraz St-Sardos.

Montauban nazywane jest "najbardziej różowym" z trzech "różowych" miast - od koloru cegły nadającej barwy całemu miastu - pozostałe dwa to Tuluza i Albi. Historia jego powstania jest bardzo ciekawa i związana z tzw."prawem pierwszej nocy" - droit de cuissage - gdzie pan lub właściciel miał prawo do spędzenia pierwszej nocy ze świeżo poślubioną żoną poddanego. Występowanie tego  zwyczaju w Europie, opisanego po raz pierwszy przez Herodota a także wspomnianego przez Maxa Webera ( na podstawie dokumentów sądowych z Bombaju), jest tak naprawdę kwestionowane przez historyków i klasyfikowane jako tzw. "legenda miejska". 
Nawet jeżeli jest to legenda, to leży ona u podstaw powstania miasta. Historia ta przywołana została przez Langle i Morice w ich pracy "Droit de nopcage" w 1829 roku i powtórzona  przez Girault de Saint-Fargeau w 1845 roku w jego "Dictionnaire des Communes de France". Według tych autorów, chłopi będący pod panowaniem mnichów z opactwa Montauriol, ufundowanego w 830 roku przez Sw. Theobarda,  mieli dosyć prawa "droit de cuissage", które w okolicy znane było także jako "conduire la fiancee au moutier" czyli "przyprowadź pannę młodą do klasztoru". Zbuntowali się więc i poprosili księcia Tuluzy, Alfonsa Jourdain o ufundowanie i zbudowanie nowego miasta, gdzie mogliby żyć poza nadzorem mnichów.
Prawda jest nieco bardziej banalna. Książę Jourdain faktycznie podjął decyzje o budowie nowego miasta - dokładnie 11 października 1144 roku, ale głównie po to, aby zbudować w tym miejscu przeprawę przez rzekę Tarn. Miasto zbudowane zostało według planu, który na następne kilkadziesiąt lat stał się obowiązujący dla budowanych w tym rejonie miast – tzw. „bastides”, czyli fortyfikowanych miast, które jak grzyby po deszczu powstawały w czasie wojny stuletniej.
Plan księcia Tuluzy był bardzo sprytny, chciał bowiem uszczuplić ilość terenów posiadanych przez zakon i przyciągnąć podanych zależnych od mnichów do miasta nadzorowanego przez siebie, pozbawiając dochodów mnichów z Montauriol. Przeor zakonu, Albert natychmiast protestował u papieża Eugeniusza III, a ten nakazał 23 czerwca 1145 roku, aby arcybiskup Arnaud de Narbonne i biskup Raymond de Toulouse wynegocjowali odszkodowanie dla zakonu od  księcia Jourdain w ciągu 40 dni, grożąc księciu nałożeniem interdyktu na jego terenie. Kompromis osiągnięto w 1148 roku, dzieląc zyski i władzę nad Montauban po połowie. 
Podpisane porozumienie zostało zerwane przez udział władców Tuluzy po stronie Katarów, którzy atakowali klasztor. O Katarach, Albingensach i wojnach na tych terenach napiszę trochę więcej w innym miejscu. Jak wiadomo książęta Tuluzy sprzyjali Katarom, a ich porażka w wojnach albigeńskich została przypieczętowana traktatem paryskim (Traktat z Meaux) w 1229 roku. Tuluza utraciła wtedy połowę swoich ziem i niezależność, władcy Tuluzy stracili też wpływy w Montauban. Nie przeszkodziło to rozwojowi miasta i pomimo tych zawirowań kwitło ono i rozwijało się znakomicie. Papież Jan XXII ustanowił tutaj w 1317 roku siedzibę diecezji, a miasto stało się  prężnym ośrodkiem przemysłu tekstylnego. W 1360 roku na mocy Traktatu z Bretigny przeszło pod panowanie angielskie. Traktat ten ustalał warunki uwolnienia króla francuskiego, Jana II (Dobrego) z niewoli angielskiej (po bitwie pod Poitiers) i przyznawał znaczne tereny koronie angielskiej m.in. Calais, Gujenny, ale także tzw. Wielką Akwitanię. Anglia otrzymała też 3 mln w złocie oraz, co istotne, królowie francuscy  zrzekli się zwierzchności lennej nad władcami angielskimi na tych terenach. John Candos, jeden z największych dowódców angielskich podczas ówczesnych wojen, przyjechał do Montauban odebrać miasto z rąk Czarnego Księcia czyli Edwarda Woodstock, niezwykle barwnej postaci i jednego z najwybitniejszych dowódców angielskich podczas wojny stuletniej. To Czarny Książę miał największy udział w zwycięstwie pod Poitiers i schwytaniu Jana Dobrego (słynna wspólna uczta po bitwie) zaś m.in. z Montauban organizował swoje słynne rajdy przeciwko wojskom francuskim, zwane „chevauchee”.

W XVI wieku ogromną popularność wśród mieszkańców zyskały nauki Kalwina, nic dziwnego, że 20 grudnia 1561 roku splądrowali katedrę a później spalili ją całkowicie podobnie zresztą jak i pozostałe kościoły w mieście – oszczędzili jedynie kościół St-Jacques, który przemianowali na kościół protestancki. Wszystkie cegły z kościołów poszły na budowę murów obronnych, które przydały się mieszkańcom w następnych latach podczas trwających przez następne 30 lat wojen religijnych. 
Edykt nantejski z 1598 roku wydany przez Henryka IV Burbona dawał miastu trochę wytchnienia od wojen, ale w 1621 roku Montauban było ponownie oblegane przez Ludwika XIII. Oblegał on miasto bezskutecznie  przez kilka tygodni starając się je zdobyć. Kardynał Richelieu okazał się tutaj szczególnie przebiegły, odczekał do 1629 roku, kiedy to upadła duża twierdza La Rochelle wspierająca Montauban i przekonał mieszkańców do ustępstw drogą „dyplomatyczną”. Zaoferował im intratne posady, ustanowił Montauban centrum finansowym i nakłonił ich do inwestowania w mieście – w międzyczasie zaś rozebrał  mury obronne, zabezpieczając się na przyszłość. Montauban stało się ośrodkiem produkującym znakomite tkaniny (tzw. cadis stał się hitem eksportowym do Ameryki).
W Montauban urodziła się w 1748 roku Olympe de Gouges, jedna z pierwszych w historii bojowniczek o prawa kobiet, autorka Deklaracji Praw Kobiet i Obywateli z 1791 roku - nie znalazła jednak ostatecznie uznania w oczach rewolucjonistów francuskich (głównie z powodu krytyki Robespierra) i została zgilotynowana w 1793 roku. Późniejszy  Kodeks Napoleoński ograniczał prawa kobiet jeszcze bardziej (warto pamiętać, że kobiety we Francji mają np. prawo do posiadania własnego konta w banku dopiero od roku 1971.....).
Miasto podupadło po rewolucji francuskiej, zwłaszcza jeśli chodzi o eksport tkanin, gdy Francja straciła swoje kolonie w Kanadzie i Luizjanie. Tak naprawdę dzięki wspomnianej decyzji Napoleona ustanawiającej Montauban stolicą departamentu zyskało ono znowu na znaczeniu.

Dzisiaj największy urok miasta to okolice Place Nationale. Dochodzi się do niego idąc nieco pod górę,wąskimi ulicami. Plac jest popularnym miejscem do spotkań, dzisiaj mnóstwo tu restauracji i barów, im bliżej wieczora tym większy ruch. Zjedliśmy tutaj obiad i spędziliśmy kilka godzin bez pośpiechu snując się po okolicznych uliczkach. Sam plac zaprojektowany przez Alfonsa Jourdain tak naprawdę ma kształt trapezoidu. Przepięknie wyglądają podwójne łuki krużganków, oryginalnie zbudowane z drzewa w 1144 roku i przebudowane po pożarze w 1614 roku w tym samym stylu ale z czerwonej cegły – ostatnie arkady zostały zbudowane 1708 roku). Plac od wieków był głównym miejsce spotkań mieszkańców, miejscem handu a w przeszłości także miejscem wieszania przestępców. W XVIII wieku ponownie przebudowano fasady domów wokół placu, z tego okresu jest także zegar słoneczny z napisem „Una tibi..”.


Zegar słoneczny na Place Nationale

Z Placu Narodowego zeszliśmy w dół kierunku kościoła St Jacques (tego który ocalał z "rajdu" kalwinistów w XVI wieku), niestety miasto było tutaj dosyć solidnie rozkopane z powodu remontu ulic i niezbyt wygodnie posuwaliśmy się w dół, w kierunku Muzeum Ingresa.

Do muzeum weszliśmy przez dużą bramę na mały dziedziniec, nie było praktycznie nikogo,żadnego natłoku turystów. Samo muzeum mieści się nad rzeką Tarn, na przedłużeniu mostu Pont Vieux. 
Król Filip IV Piękny nakazał budowę tego mostu w 1303 roku jako punkt przeprawowy na drodze do Tuluzy. Most ukończono w 1335 roku -  zbudowany oczywiście z różowo-brązowej cegły, przetrwał w świetnym stanie do dzisiaj, choć nie posiada już oryginalnych obronnych wieżyczek. Zaprojektowany przez Etienne de Ferrieres i Mathieu de Verdun jest jednym z nielicznych idealnie wypoziomowanych mostów średniowiecznych. Bardzo mocna konstrukcja miała przetrwać powodzie i rzeczywiście przetrwała, nawet te największe w 1441 i 1930 roku. 
Muzeum Ingresa stoi na wschodnim końcu tego mostu i pięknie wkomponowuje się w całość. Sam budynek był początkowo pałacem biskupim i w obecnej formie pochodzi z XVII wieku, ale jego fundamenty oraz piwnice (w tym słynna, otwarta do zwiedzania Sala Czarnego Księcia) są znacznie starsze.

Widok na Pont Vieux i Muzeum Ingres po przeciwnej stronie rzeki Tarn
Sala Czarnego Księcia (Salle du Prince Noir), dawniej sala tortur


Jean-Auguste-Dominique Ingres to duma Montauban. Urodził się tutaj 29 sierpnia 1780 roku. Można lubić lub nie jego malarstwo, ale zalicza się on do najznamienitszych malarzy francuskich XIX wieku. Opuścił Montauban jako 11 letni chłopak, aby uczyć się Tuluzie a później, w 1797 roku został uczniem Jacques-Louisa Davida (malarstwa Davida  nie znoszę, był nadwornym malarzem Napoleona Bonaparte, Luwr jest pełen jego prac). 
Pierwszą zauważoną i nagrodzoną pracą Ingresa był obraz "Posłowie Agamemnona" - otrzymał Prix de Rome, która to nagroda umożliwiała wyjazd na studia Akademii Francuskiej w Rzymie. Wyjechał tam dopiero w 1806 roku, mieszkał w Villa Medici, ale nie podobało mu się w Rzymie. Przeniósł się do małej pracowni w San Gaetano, w 1813 r. poślubił Magdalenę Chapille.
W czasie pobytu w Rzymie  powstały takie dzieła jak Edyp i Sfinks (1808) czy Wielka Odaliska(1814), ale jego obrazy wysyłane i pokazywane we Francji spotykały się wtedy raczej  z surową krytyką. 
Ingres przeniósł się do Florencji i wrócił do Francji dopiero w 1824 roku, gdy jego obrazy zaczęły zdobywać uznanie. Od tego roku wszystko zaczęło się lepiej układać, Ingres otrzymał Legię Honorową i został członkiem Akademii Sztuk Pięknych, otrzymywał zlecenia od najlepszych sponsorów, stał się także wykładowcą i teoretykiem sztuki. 
W 1824 roku umiera jeden z najbardziej romantycznych malarzy XIX wieku, Theodere Gericault. Ingres ma wtedy 44 lata i staje się najbardziej zaciekłym wrogiem malarstwa romantycznego. Ingres uważał, że malarstwo powinno być oparte na rysunku, bardzo precyzyjnym, bez żadnych akcentów emocjonalnych. Nie znosił malarstwa romantycznego, opartego na kolorze i emocjach, stąd jego największym wrogiem w tym sporze był Eugene Delacroix. Był to odwieczny, znany od czasów Albertiego spór pomiędzy wyznawcami koloru i rysunku jako dwóch odmiennych sposobów przedstawiania świata i emocji. Już wiek XVII cechował się gorącym sporem pomiędzy "wyznawcami" tych dwóch kierunków - można go nazwać sporem pomiędzy wyznawcami stylu Rubensa a wyznawcami techniki Poussina. Ingres nie znosił obrazów Delacroixa. Cała Akademia Francuska uważała, że podstawą malarstwa jest  rysunek.

Ingres mówił: "Gdybym musiał umieścić szyld nad moimi drzwiami, napisałbym: Szkoła Rysunku - i jestem pewien, że wychowałbym malarzy". Akademia uważała, że do opanowania rysunku potrzebny jest rozum, świetna technika, niemal matematyczna umiejętność budowania kompozycji, proporcji i ekspresji. Kolor był w pogardzie jako niemożliwy do określenia i policzenia. Obrońcy koloru byli w mniejszości, opinie np. Blancharda spotykały się z dogmatyczna krytyką Champaigne, który twierdził, że kolor jest złudzeniem a jedynie rysunek jest prawdziwa formą. Także Le Brun wydał opinię bezwzględnej wyższości rysunku nad kolorem. Zwolenników koloru zawzięcie krytykowano, określano jako „rozwiązłe i szalone barbarzyństwo” oraz „jaskrawa szminka”. Ingres mówił: "Rysunek zawiera w sobie wszystko oprócz koloru. Ekspresja, jako najważniejsza w sztuce jest ściśle związana z formą. Szybkość wykonania , jakiej wymaga kolor dla zachowania swego uroku, nie zgadza się z pogłębieniem, którego wymaga czystość formy".
Spór Ingresa i Delacroixa przeszedł do historii i stanowił tło wielu opowieści i anegdot.
Sam Ingres malował z niezwykłą precyzją. Jego sposób malowania i widzenia świata nie zmienił się przez całe jego malarskie życie, czyli przez blisko 60 lat. Trzeba przyznać, że wiele jego dzieł jest świetnych np. Autoportret z 1804 roku (Muzeum w Chantilly) czy Źródło (Muzeum d'Orsay).
W Montauban znajduje się kilkanaście jego prac m.in. Sen Osjana i Śluby Ludwika XIII (w Katedrze). Ingres podarował Montauban ponad 5000 swoich rysunków, świetne portrety i akty - nic dziwnego, wszak rysunek był dla niego najważniejszy w malarstwie: "Rysujcie długo, zanim pomyślicie o malowaniu. Kto buduje na solidnym fundamencie, śpi spokojnie."

Drugą "personą" z której dumne jest Montauban to Antoine Bourdelle. Ten znakomity rzeźbiarz, a także nauczyciel i mistrz dla wielu rzeźbiarzy, urodził się tutaj 3 października 1861 roku. Do dzisiaj uważany jest za jednego z najlepszych wykładowców w historii sztuki, wykładał w Académie de la Grande Chaumière od 1909 do 1929 roku. Był także znawcą polskiej sztuki i wielu polskich rzeźbiarzy uczyło się w jego pracowni, wykonał także projekt i nadzorował odlew pomnika Mickiewicza w Paryżu  na placu de l’Alma. Już w wieku 24 lat zdobył stypendium w École des Beaux-Arts w Paryżu a później w latach1893 – 1907 pracował jako pomocnik Augusta Rodina - wpływ Rodina był widoczny zwłaszcza w pierwszych pracach Bourdelle. W 1924 został odznaczony Komandorią Legii Honorowej.
Mountaban jest miejscem, gdzie można zobaczyć mnóstwo jego prac - przede wszystkim repliki rzeźb spotkać i oglądać można w całym mieście. W Muzeum znajduje się jedna z jego najsłynniejszych prac - Herkules Łucznik, a w zasadzie jedna z jego wersji-odlewów. Oryginał wykonał Bourdelle w 1909 roku a do rzeźby pozował mu jego przyjaciel kapitan Doyen-Parigot. Odlew został wykonany przez Eugene Rudiera. Ten oryginał nabyty przez finansistę Gabriela Thomasa zrobił furorę na wystawie w 1910 roku. Bourdelle żałował, że nadał wyłączność na dysponowanie zgodą na odlewy rzeźby Thomasowi - ten zgodził się na wykonanie dalszych kopii dzieła dopiero po latach negocjacji. Odlewy wykonane w późniejszych latach znajdują się dzisiaj w Sztokholmie, Tokio, Paryżu i Lyonie. Jedna z wersji znajduje się także właśnie w muzeum w Montauban.



Sala z pracami Bourdelle'a, w głębi Herkules Łucznik
Herkules Łucznik


Samo muzeum jest świetnie położone, bardzo obszerne sale wystawowe, spokojne zwiedzanie, wystawy prac nie tylko Ingresa i Bourdelle'a ale także prace współczesnych artystów np. słynna interpretacja Odaliski Ingresa w wykonaniu Stefana Lalemand.

Stéphane Lallemand, Wielka Odaliska

Z muzeum powoli ruszyliśmy w stronę zaparkowanego samochodu. Parking znajduje się dosłownie na placu katedralnym przez co sama katedra w zasadzie jest kompletnie przytłoczona i jej fasada praktycznie ginie w ruchu ulicznym. Zbudowana w 1317 jako siedziba Biskupa Montauban, później zniszczona w czasie wojen religijnych, została odbudowana w 1739 roku. Weszliśmy do zupełnie pustego kościoła, cisza, spokój, typowa atmosfera kościołów we Francji do których już prawie nikt nie chodzi. 

Wnętrze katedry  Notre-Dame-de-l'Assomption w Montauban

Montauban jest warte odwiedzin. Wieczorem, gdy urzędnicy zakończą pracę jest cicho i spokojnie, spacer ulicami wokół Placu Narodowego czy tez nabrzeżami Tarn uzupełnia dobre wspomnienia z tego miejsca. Następny etap po Montauban  - Moissac.

17 sierpnia 2014
rzeka Tarn, Montauban, Antoine Bourdelle, muzeum Ingres, pink city, różowe miasta, Moissac, Ingres,Jean-Auguste-Dominique Ingres


 ← 1. Francja: Lot i Dordogne                                                                                               3. Francja: Moissac →