W czasie naszej podróży na południe Etiopii zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach, które zarówno przez turystów, ale także i Etiopczyków uznawane są jako „lokalne kurorty”, miejsca wypoczynku zarówno weekendowego jak i wakacyjnego, z dużą ilością hoteli i restauracji. Oba miejsca potraktowaliśmy jako okazje do odpoczynku po spartańskiej eskapadzie do Doliny Omo.

Pierwszym takim miejscem jest Awasa (można spotkać także nazwy Awassa albo Hawassa), miasto położone nad jeziorem Awasa, na przebiegu Wielkiego Rowu Afrykańskiego (Great Rift Valley), około 270 km od Addis Abeby. W ciągu ostatnich lat zbudowano tutaj kilka 4- i 5cio gwiazdkowych hoteli (Pinna Hotels, Haile Resort), jednocześnie wielu bogatych Etiopczyków zbudowało tutaj swoje rezydencje i domy wypoczynkowe - taki "etiopski Sopot"... . Jezioro Awasa należy do najmniejszych jezior leżących na przebiegu Wielkiego Rowu, ma około 9000 hektarów.

W roku 1994 Awasa była miejscem gwałtownych zamieszek i starć z wojskiem i policją, gdy miejscowi farmerzy demonstrowali przeciwko rządowej decyzji ograniczenia znaczenia miasta i pozbawienia go miana stolicy regionu. Starcia trwały kilka dni, zginęło 38 osób. Awasa to obecnie miasto około 150 tysięczne, przez jego środek biegnie deptak zawsze pełen turystów i miejscowej młodzieży, obok głośna muzyka z restauracji i pubów – atmosfera jak w nadmorskich miejscowościach w Polsce. Znajduje się tutaj także Uniwersytet Hawassa, znacznie rozbudowany w ostatnich latach o nowe departamenty i wydziały.


Także kilkukilometrowy deptak nad jeziorem tętni życiem od rana do późnego wieczora, wokoło rozlega się muzyka z małych radyjek noszonych przez nastolatków, można wynająć łódź, jest to również dobre miejsce do obserwacji ptaków, zwłaszcza wcześnie rano. Deptak wyłożony jest kostką brukową, obok mnóstwo ławek, leżaków, można pograć w ping-ponga - a po deptaku w obu kierunkach spacerują marabuty. Jezioro jest pełne wędkarzy łowiących ryby z bardzo prowizorycznych pomostów i łodzi.







Lungo zaproponował, abyśmy zatrzymali się w małym hotelu ulokowanym na zapleczu restauracji-pizzerii „Dolce Vita” (!). Pizeria „Dolce Vita” uważana jest za najlepszą w całej Etiopii, serwującą pizze wg. tradycyjnej, włoskiej receptury. Mieliśmy okazję się o tym przekonać, pizza była świetnie wypieczona, niczym nie odstawała od serwowanej we włoskich pizzeriach. Mają tutaj także całkiem pokaźny wybór włoskich win.
Wybór hotelu okazał się bardzo trafiony. Byliśmy jedynymi turystami w hotelu, dostaliśmy duży pokój na tyłach zamkniętego podwórka. Pokój miał na wyposażeniu wszystko, co potrzeba. W nocy było cicho – do wczesnych godzin rannych, gdy obudził nas łomot dochodzący od strony dachu. Pobudkę urządziły nam małpy, które wybrały sobie najkrótszą drogę przez dach hotelowy w kierunku miasta. Rano można obserwować małpy, zwłaszcza koczkodany, przemykające między domami i przebiegające chodnikami w centrum miasta. 



Wcześnie rano ruszyliśmy na targ rybny. Znajduje się nieco poza miastem, najlepiej podjechać samochodem albo wynająć dorożkę (trzeba mocno targować się o cenę, bo zazwyczaj można ją obniżyć co najmniej dwukrotnie). Targ rybny w Awasie (tzw. Asa Gebeya) jest jednym z najbardziej znanych w Etiopii miejsc handlu rybami, jest także bardzo popularnym miejscem odwiedzanym przez turystów. Miejsce nie przypomina oczywiście targowisk europejskich. Małe łodzie, pełne ryb z nocnego połowu (zwłaszcza popularnej i smacznej tilapii) podpływają do brzegu, gdzie od razu są patroszone i segregowane. Niemal natychmiast odbywa się ich sprzedaż, na cześć ryb czekają lokalni dostawcy w swoich samochodach. Nad wszystkim unosi się zapach ryb i oleju, wokół buszują marabuty i pelikany oczekujące na resztki z patroszonych ryb rzucane im przez rybaków. Hałas, rozgardiasz, brud oddają charakter tego miejsca.




Obok targu, idąc drogą nieco w bok od parkingu, rozciąga się dość duży park - Amorra Gedel Park, który warto odwiedzić dla obserwacji małp, ale także i ptaków. Wstęp kosztuje 20 birrów, ale szczerze mówiąc dowiedzieliśmy się o tym później, bowiem do parku weszliśmy zupełnie przypadkowo przez otwartą boczną bramę bez żadnych opłat - jedyny raz podczas naszego pobytu zrobiliśmy coś "za friko"...... . Park jest miejscem szczególnie polecanym do obserwacji koczkodanów zielonych. Są to małpy wdzięczne do obserwacji, bardzo ruchliwe (zwłaszcza rano i pod wieczór). Ich występowanie ograniczone jest do Etiopii, części Sudanu i Dżibuti. Obok koczkodanów na drzewach szaleją gerezy abisyńskie (Colobus guereza) - małpy z czarno-białym futrem i długimi, białymi ogonami, osiągającymi długość nawet jednego metra.

 





Wieczorem pospacerowaliśmy po Awasie, momentami czuliśmy się jak w naszych nadbałtyckich kurortach. W centrum miasta dominuje ortodoksyjny kościół Św. Gabriela, z trzema pozłacanymi kopułami. Na kolację poszliśmy na pizzę i butelkę wina do "Dolce Vita". Było pusto, jedynie przy stoliku obok grupa elegancko ubranych gości uczestniczyła w jakiejś oficjalnej, firmowej kolacji.

Ziway jest mniejsze od Awasy, leży nad jeziorem o tej samej nazwie, ma około 45 tysięcy mieszkańców. Zatrzymaliśmy się w bardzo wygodnym hotelu Haile Resort, należącym do Haile Gebrselassie. Bardzo wygodny, standard europejski, bardzo dobra restauracja, basen, bezpośredni dostęp do jeziora. Zaraz po przyjeździe usiedliśmy w ogrodzie i zamówiliśmy lunch. Przy stoliku obok siedziała para starszych turystów mówiąca po francusku. Niespodziewanie Lungo odezwał się do nich płynnym francuskim, przysiedli się do nas błyskawicznie. Widać było, że nie byli zbyt zadowoleni ze swojego przewodnika po Etiopii a po dłuższej rozmowie z nami najchętniej "podkupiliby" nam Lungo.

Widok na jezioro Ziway z okien Haile Resort


Jezioro Ziway zasilane jest przez 2 rzeki - Meki i Katar. Leży na wysokości 1636 metrów n.p.m. i ma powierzchnię 440 km2. Na jeziorze znajduje się 5 wysp - Debere Tsion (zwana także Tulu Gudo, największa, około 40 hektarów), Gete Semani, Debere Sina, Gelila oraz Foundir. Wyspy te mają szczególne znaczenie w historii Etiopii, to tutaj ukrywano Arkę Przymierza, to tutaj także osiedliło się wielu kapłanów kościoła ortodoksyjnego . Każda z nich uważana jest za miejsce kultu i na każdej zbudowano kościół. 
Nie ma żadnych problemów z wynajęciem łodzi, cena jak zawsze do negocjacji. My popłynęliśmy na Gelilę, oddaloną około 5 km od brzegu.Na wyspie mieszka obecnie tylko 1 rodzina. Wpłynęliśmy do małej zatoki, po czym wspinaliśmy się do góry do miejscowego kościoła. Wizyta na wyspie Gelila jest także okazją do podpłynięcia do największej koloni ptaków, które gromadzą się na małej wysepce w pobliżu Gelili. 

Kościół na wyspie Gelila
Bielik afrykański (Gelila)
Ziway jest znakomitym miejscem do obserwacji ptaków. Ptaki obecne są wszędzie a wieczorne przeloty pelikanów są po prostu kapitalne. Jezioro, podobnie jak w Awasa, pełne jest wędkarzy, którzy wypływają na jezioro na prowizorycznych łodziach, a nawet zwykłych kłodach drzewa. Tuż za hotelem, około 200 metrów w lewo, znajduje się wejście na lokalny targ rybny. Wieczorem miejsce to jest oblężone wręcz przez pelikany i marabuty zlatujące tutaj na noc z całego jeziora. 

Czy warto zatrzymywać się w Awasa i Ziway? Oba miejsca stanowią dobre punkty przystankowe na jeden dzień odpoczynku w czasie podróży na południe. Mogą także stanowić bazę wypadową do pobliskich parków narodowych czy też dla obserwacji ptaków, zwłaszcza, że są tutaj hotele i restauracje na dobrym poziomie.


25 lipca 2015



Etiopia, Dolina Omo, Omo Valley, Awasa, Awassa, Ziway, jezioro Awasa, targ rybny Awasa, Haile Resort




←15. Etiopia: jeszcze kilka słów o plemieniu Hamar                                         17. Etiopia: birdwatching→