Do Królestwa Suazi postanowiliśmy wjechać głównie po to, aby zatrzymać się w Mlilwane Wildlife Sanctuary. To jeden z najstarszych chronionych obszarów w Swaziland, zajmujący około 4.500 hektarów i położony w terenie Ezulwini Valley (Doliny Niebiańskiej).  
Wjechaliśmy do Królestwa Suazi od strony zachodniej, przekraczając granicę w okolicy miasta Ngwenya. Zostaliśmy wcześniej uprzedzeni, że procedura przekraczania granicy może zająć dużo czasu. Zapomnieć trzeba o szybkim, bezproblemowym przekraczaniu granic w Europie. Na granicy Swaziland istnieją bardzo ścisłe procedury, samochód należy zatrzymać w ścisłe określonym miejscu, potem przejść kontrolę graniczną po stronie RPA, następnie kolejny podjazd samochodem, podwójna kontrola paszportowa przez urzędników Suazi, wypełnianie deklaracji celnej. Wszystko powoli, dostojnie, groźne miny urzędników celnych, bez pośpiechu zgodnie z zasadą, że im mniejsze i biedniejsze państwo, tym większe procedury biurokratyczne.

Swaziland jest niepodległym państwem od roku 1968. Historia uzyskania niepodległości jest ściśle związana z brytyjską ekspansją i panowaniem w Afryce Południowej. Ludy i plemiona określane dzisiaj jak Suazi zamieszkiwały początkowo tereny wzdłuż rzeki Pongola i Tembe. Plemiona te znane były także pod nazwą bakaNgwane od dynastii królów Ngwane, którzy sprawowali rządy w XIX wieku. 
Konflikty z okolicznymi plemionami (zwłaszcza z ludem Ndwandwe) spowodowały przemieszczanie się plemion Ngwane na północ. Podbijali oni jednocześnie i włączali pod swoje panowanie szereg plemion i klanów. Król Mswati II zjednoczył szereg plemion pod swoim panowaniem, jednocześnie znacznie ograniczył lub wyeliminował znaczenie innych plemion i ludów na tym terenie (np. silnego plemienia Emakhandzambili).Pod koniec XIX wieku Swaziland uzyskał pewnego rodzaju autonomię, przy czym rządy sprawowane były przez reprezentanta rządu brytyjskiego, holenderskiego i przedstawiciela ludu Swazi. 
W roku 1903 Brytyjczycy odnieśli zwycięstwo wojnie anglo-burskiej i Swaziland dostał się pod protektorat brytyjski. Przez następne lata budowała się powoli tożsamość i niezależność Suazi. Szczególnie za panowania króla Sobhuza w latach 1923-1963 zaczęły powstawać instytucje niezależne od wpływów brytyjskich m.in. szkoły, poczta, drobny biznes. W roku 1964 ukształtowała się Rada Konstytucyjna, która wprowadziła (za zgodą Wielkiej Brytanii) zmiany w konstytucji umożliwiające przeprowadzenie wyborów . Wybory odbyły się w roku 1967 a rok później Swaziland stał się niepodległym państwem.
Demokracja przetrwała tylko przez 5 lat, gdyż po wyborach w roku 1973 król Sobhuza II zawiesił konstytucję i zaczął niepodzielne rządy za pomocą dekretów. Sobhuza zmarł w roku 1982, przez kolejne 4 lata rządy sprawowały królowe – Dzeliwe Shongwe a później Ntfombi Tfwala. W roku 1986 na tron wstąpił syn Ntfombi, Mswati III., który rządzi krajem do dzisiaj.
Swaziland jest monarchią absolutną, tradycja nakazuje, że król rządzi krajem wraz ze swoją matką, Tradycyjnie król odpowiada za rzeczywiste rządy i wszystkie polityczne decyzje, jego matka zaś odpowiada bardziej "duchową" cześć sprawowanej władzy, czyli wspiera swego syna w sprawowaniu rządów.. Takie ukształtowanie władzy pochodzi z tradycji sprawowania władzy plemiennej, gdzie władzę króla określano jak "Ngwenyama" a władzę królowej jako "Ndlovukati".
Rządy Króla Mswatiego III to typowy przykład rządów przepychu i bezwzględnego dbania o siebie i swoją rodzinę. Król ma kilkanaście żon, niektóre z nich miały jednak dosyć przebywania na dworze i po prostu uciekły od męża. Ostatnia z nich, Tintswalo Ngobeni, uciekła od króla w 2013 roku i poprosiła o azyl w Wielkiej Brytanii. Król prowadzi bardzo rozrywkowy tryb życia, słynne są wypady całego dworu królewskiego na zakupy do Dubaju czy Las Vegas. Raz w roku na wielkim piłkarskim stadionie odbywa się impreza, na której król wybiera sobie kolejną żonę. Kandydatki prezentują swoje wdzięki, a król wybiera sobie kolejną żonę.
Jednocześnie większość społeczności Swazilandu żyje w skrajnej biedzie. Średnia długość życia nie przekracza 40 lat. To kraj o największej na świecie zachorowalności na AIDS (prawie 60% społeczności to nosiciele wirusa HIV). Teoretycznie istnieje ścisła kontrola prostytucji, na granicy widoczne są kontenery z darmowymi prezerwatywami, ale statystyki są nieubłagane.....




Na granicy



Po przekroczeniu granicy zatrzymaliśmy się w Ngwenya, aby zwiedzić tutejszą hutę szkła. Szkło tutaj produkowane znane jest na całym świecie, jest to jedyna huta szkła w Afryce, gdzie wyroby powstają metodą dmuchania szkła. Dosłownie obok huty znajduje się sklep firmowy, gdzie warto pooglądać i kupić ich wyroby - szczególnie znane są ich szklane zwierzęta. Fabryka została założona w roku 1979, jako projekt inwestycyjny szwedzkich organizacji charytatywnych. Zakupili oni i przetransportowali do Ngwenya niezbędny sprzęt, wyszkolili pracowników, kilku z nich wysłali do Szwecji na szkolenie u najbardziej uznanych producentów szkła dmuchanego na świecie.  Szwedzi przekazali całkowicie fabrykę pod zarząd Swaziland w 1981 roku. Niestety, pod nowym zarządem fabryka przetrwała tylko 4 lata i została zamknięta w 1985 roku. 
Dwa lata później niszczejąca fabryka została zakupiona przez londyńską rodzinę Prettejohn, kolekcjonerów szkła i porcelany. Nie mieli oni zbyt dużego pojęcia o produkcji szkła, Richard był farmerem a jego rodzice, Alex i Chat - bibliotekarzem i inżynierem. Przejęli oni fabrykę w czerwcu 1987 roku, dwa miesiące zajęło im zakupienie nowego sprzętu i rekrutacja znacznej części poprzedniej załogi. Bardzo istotne było odtworzenie procesu szkolenia nowych hutników, szczególnie pomocny okazał się tutaj Sibusiso Mhlanga, wyszkolony jeszcze w Szwecji przez Jana Erika Ritzmana, bardzo doświadczony mistrz dmuchania szkła artystycznego. 
Produkcja ruszyła w sierpniu 1987 roku. Dzisiaj huta Ngwenya zatrudnia około 70 pracowników. Szczyci się tym, że wszystkie jej wyroby powstają z recyklingu.  Warto ją zwiedzić. Zbudowane przejścia i pomosty na terenie huty pozwalają śledzić z góry wszystkie etapy produkcji. Wysoka temperatura, rozgrzane piece, piękne szklane wyroby. Wewnątrz istnieje zakaz robienia zdjęć - nie mogłem się oczywiście oprzeć, aby nie wykonać jednak kilku zdjęć oddających warunki panujące w tej hucie szkła.
Jedna uwaga praktyczna: kupując cokolwiek w Swazilandzie należy poprosić o wydanie reszty w banknotach RPA. Królestwo Swazilandu wydaje swoją własną walutę - lilangeni. Akceptowane są tutaj randy południowoafrykańskie w stosunku 1:1. Niestety, banknoty Swazilandu nie są akceptowane w RPA i możemy pozostać z nimi w naszym portfelu podczas dalszej podroży do RPA.....






W Swaziland są 3 Parki Narodowe: Hlane Royal National Park, Mkhaya Game Reserve oraz Mlilwane Wildlife Sanctuary. My postanowiliśmy odwiedzić ten ostatni i spędzić tam 2 dni na "obcowaniu" z dziką naturą.
Park leży pomiędzy miastami Mbabane i Manzini. Słowo "Mlilwane" znaczy "mały pożar" i nawiązuje do częstych w przeszłości pożarów na tym obszarze. Park słynie ze znakomitych tras i punktów obserwacyjnych. Brama wjazdowa jest czynna przez 24 godziny na dobę.

Zatrzymaliśmy się w Rest Camp, spaliśmy w "beehive huts", okrągłych bungalowach wyglądających bardzo przeciętnie z zewnątrz, ale w środku bardzo wygodnych i świetnie wyposażonych. Na terenie Rest Camp znajduje się restauracja i bar, obiekt jest znakomicie zorganizowany i wygodny dla turystów.


Mlilwane to świetne miejsce do samodzielnych wędrówek. Popularne jest poruszanie się nie tylko samochodami terenowymi, ale także konno. Nie ma tutaj drapieżników z Dużej Piątki, można więc bezpiecznie penetrować Park na własną rękę. Jedynym zagrożeniem mogą być hipopotamy. Park słynie z obecności wielu gatunków antylop, charakterystyczny jest szczególnie antylopowiec koński (Hippotragus equinus) oraz antylopowiec szablorogi (Hippotragus Niger). Bardzo liczna jest populacja guźca afrykańskiego - kilka osobników podchodziło wcześnie rano pod naszą chatę.

Mlilwane to super miejsce do obserwacji ptaków. Przez dwa dni spenetrowaliśmy teren wzdłuż i wszerz. Wstawaliśmy wcześnie rano. Pogoda nie była najlepsza, zwłaszcza rano padał deszcz, ale w ciągu dnia było już słonecznie i gorąco.
Czy warto odwiedzić Mlilwane? Zdecydowanie tak, możliwość samodzielnych wędrówek i obserwacji jest nie do pobicia - szczególnie pasjonaci obserwacji ptaków powinni to miejsce odwiedzić.

Guziec
Żołna białoczelna
Perlica zwyczajna (Guineafowl)
Antylopa Impala



24 września 2016



Afryka Południowa, Mlilwane Sanctuary, antylopowiec, Park Narodowy Afryka, RPA, Ngwenya Glass, Suazi, Swaziland